Święto Reformacji. Musimy nauczyć się rozmawiać
W tym tygodniu miałem niezwykłą przyjemność spotkać się na kawie i odbyć przemiłą oraz konstruktywną rozmowę z najbardziej znanym polskim biblistą (a teraz też i youtuberem) prof. Marcinem Majewskim. Zanim jednak kilka słów o tym spotkaniu, słów kilka na temat dzisiejszego święta, bo jedno będzie się niejako wiązać z drugim.
Tak – dzisiaj już mamy święto, i nie – nie mam na myśli Halloween!
Święto Reformacji
Dzisiaj, 31 października, obchodzone jest Święto Reformacji, na wspomnienie wydarzenia z 1517 r., jakim było przybicie do drzwi kościoła zamkowego w Wittenberdze 95 tez przez niemieckiego augustianina, Martina Luthra (dalej: spol. Marcin Luter). W sumie, to do dzisiaj nie wiadomo, czy faktycznie zdarzenie to miało właśnie taki przebieg – wiemy jednak, że Luter wysłał swoje tezy do arcybiskupa Moguncji, Albrechta Hohenzollerna, dołączając list sprzeciwiający się praktyce sprzedaży odpustów. Wiemy też, że dzięki drukarniom i wynalezieniu przez Jana Gutenberga ruchomej czcionki (1450 r.), a których w czasach Lutra mogło być już ponad 60 na terenie Cesarstwa, tekst 95 tez stał się niewątpliwie ówczesnym wiralem. Dwa tygodnie wystarczyły, aby tekst był znany na terenach niemieckich, a po dwóch miesiącach najważniejsze ośrodki Europy usłyszały o zakonniku z Wittenbergi.
Łaski Boga nie można sprzedawać, a Kościół nie powinien robić interesu z odpuszczania grzechów – mniej więcej do tego sprowadzał się początkowy bunt Marcina Lutra. Długi arcybiskupa Albrechta Hohenzollerna i przedłużająca się kosztowna budowa Bazyliki św. Piotra w Rzymie nie powinny wpływać na jakość sprawowanej posługi duszpasterskiej. A jednak…
Tak rozpoczęła się Wielka Reformacja, która uderzyła w Kościół Zachodni (pamiętajmy, że chrześcijaństwo europejskie już było podzielone na dwa nurty od roku 1054). Powstały nowe nurty i Kościoły chrześcijańskie: luteranizm, zwinglizm, kalwinizm, anglikanizm i anabaptyzm, a w późniejszych latach z tych nurtów pojawiły się kolejne, takie jak: prezbiterianie, mennonici, baptyści, metodyści, pietyści i inni.
Dla rzymskich katolików działalność ekskomunikowanego Marcina Lutra może jawić się nie tylko jak bunt przeciwko władzy papieskiej, czy szerzenie herezji, ale również jako działalność przeciwko jedności chrześcijan – a przecież to właśnie wzajemna miłość między uczniami Jezusa ma być znakiem wyjątkowości chrześcijaństwa dla pozostałych ludzi na świecie (J 13,34.35; 17,21.23).
Jednak dla protestantów dzieło Lutra i jego kontynuatorów to kwestia otwartości na rzetelne badanie tekstu Pisma Świętego chrześcijan (Biblii), redefiniowanie roli Tradycji tam, gdzie sprzeciwia się ona tekstowi biblijnemu oraz wolność w poszukiwaniu odpowiedzi.
Dlaczego jestem protestantem?
To temat na osobną serię wpisów (a nawet już swego czasu wygłosiłem serię 5 homilii / kazań sobotnich na kanale Adwentyści Łódź na YouTube). Chętnie kiedyś podzielę się swoimi przemyśleniami w tym zakresie.
Najprościej byłoby po prostu odpowiedzieć, że urodziłem się w rodzinie chrześcijańskiej, zakotwiczonej w nurcie protestanckim (gdzie pod słowem protestantyzm mam na myśli Kościół wyrosły na fali tzw. Drugiego Wielkiego Ożywienia duchowego w Stanach Zjednoczonych, wywodzący się korzeniami po części z metodyzmu, po części z baptyzmu, a nawet z baptyzmu dnia siódmego).
Naturalnie – w dzisiejszych czasach, w naszej szerokości geograficznej, samo urodzenie jeszcze nie znaczy zbyt wiele, gdy idzie o światopogląd. Ludzie porzucają światopogląd swoich dziadków czy rodziców – niejednokrotnie to i lepiej – zmieniają kilkukrotnie w ciągu swojego życia, lub pozostają gdzieś na rozdrożu wielości i rozmaitości filozofii oraz religii, nie wiedząc co wybrać, lub za czym się opowiedzieć. Zatem sam fakt urodzenia się w rodzinie protestanckiej nie tłumaczy wszystkiego – przecież mogłem porzucić tę drogę…
Gdyby chcieć sprowadzić, to nie aż tak oczywiste, pytanie do dość prostej odpowiedzi, to odpowiedziałbym, że jestem protestantem, ponieważ zostałem nauczony odpowiedzialności za doktrynę, którą wyznaję. Inaczej mówiąc – nie powierzam odpowiedzialności formułowania doktryny mojej wiary żadnej instytucji ziemskiej – czy to jednoosobowej, czy też kolegialnej. Nie twierdzę, że to jedyna słuszna droga, albo że jestem w czymś lepszy od tych, którzy jednak zawierzyli Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła – czy to Papieżowi, czy Soborom biskupim, czy to Ciału Kierowniczemu albo Generalnej Konferencji. Różni ludzie mają różne potrzeby, każdy wychodzi z innego punktu startowego – nie mnie to oceniać.
Mogę jednak wypowiedzieć się za samego siebie, że nie potrafię złożyć zaufania na człowieku, lub ludzkich instytucjach, aby to oni dyktowali mi credo czy teologię systematyczną. Dlatego biorę to na siebie – tak zostałem nauczony, lub tak się nauczyłem. To jestem ja. To jest odpowiedź na pytanie dlaczego jestem protestantem.
Jak już wspomniałem, w tym tygodniu miałem przyjemność odbyć rozmowę z prof. Marcinem Majewskim, polskim biblistą, znawcą języków m.in. hebrajskiego, aramejskiego, ugaryckiego, a od niedawna również i youtuberem, ponieważ znany jest z wykładów na swoim kanale Marcin Majewski (początki sięgają nauczania zdalnego podczas pandemii COVID) oraz wystąpień w rozmaitych podkastach (Radio Naukowe, Radio Kraków, Cyprian Majcher, Klub Jagielloński, Męskie Rozmowy, Pogłębiarka, Didaskalia i inne).
Nie zamierzam oczywiście relacjonować mojej rozmowy z panem profesorem, mogę tylko powiedzieć, że to spotkanie odebrałem niezwykle pozytywnie i było dla mnie wartościowe pod względem intelektualnym.
Nie sposób jednak pominąć, iż reprezentowaliśmy (jeśli idzie o szczegóły) dwa odmienne stanowiska teologiczne – ja reprezentowałem nurt protestancki, pan profesor nurt katolicki. To jednak nie przeszkodziło nam na prowadzenie przyjemnej, kulturalnej i konstruktywnej rozmowy.
Nasza rozmowa nie miała NIC wspólnego z internetowymi dyskusjami, przepychankami na wersety, argumenty i chwyty erystyczne. Nic z tych rzeczy!
Jeśli miałbym się podjąć próby określenia w czym tkwił sukces naszego spotkania, to chyba postawiłbym na dwie kwestie:
- Wysoki poziom wiedzy sprzyja pokorze intelektualnej rozmówców;
- Wspólnota wiary pomimo różnicy w doktrynie.
Ad 1. Pod żadnym pozorem nie przyrównuję mojego poziomu wiedzy do poziomu wiedzy pana prof. Marcina Majewskiego – broń Boże. Jestem zwykłym licencjatem teologii, magistrem pedagogiki z epizodem bycia doktorantem tejże dyscypliny. Niemniej jednak czytanie książek, słuchanie wykładów, dyskusje z ateistami oraz wielogodzinne rozmowy z moimi wykształconymi przyjaciółmi-teologami, pozwoliły mi ładnych kilka lat temu (powiedzmy okolice roku 2018) na zrozumienie jak wiele nie wiem, a także że to, co wydawało mi się, iż jest pewne i oczywiste tak naprawdę zasadza się na wielu założeniach, umownych skrótach myślowych i innych „domkach z kart”. Dzięki temu nabyłem pokory intelektualnej.
Ad 2. Pomimo doktrynalnych różnic nadal znajdowaliśmy punkt styczny, jakim jest osoba Jezusa z Nazaretu – centrum teologii i wiary chrześcijańskiej. To właśnie na tym gruncie, jako uczniowie Jezusa, mogliśmy zgadzać się i nie zgadzać, wymieniać się spostrzeżeniami i intuicjami poznawczymi.
Dlatego, jeśli protestantyzm ma być żywy i skuteczny – nie tylko istnieć czy przetrwać w katakumbach naszych kościółków – musimy nauczyć się rozmawiać. Nie kłócić się, nie wykłócać, nie dowodzić, nie przedstawiać, nie prezentować, nie elaborować, nie debatować, nie dyskutować – ale właśnie rozmawiać, prowadzić autentyczny dialog!
Aby móc prawdziwie rozmawiać – szczerze, rzetelnie, autentycznie – powinniśmy: (1) poznać własne limity, ograniczenia, uwarunkowania, uwikłania, założenia, presupozycje, uproszczenia i niewiedzę – dzięki temu nabierzemy pokory poznawczej, robiąc przy stole miejsce dla tego Drugiego, Innego; (2) znaleźć i pamiętać o tym, co nas łączy, o wspólnym gruncie, o tle i podstawie, bo dzięki temu możemy zobaczyć w sobie nawzajem nie tylko rozmówców, ale braci, siostry i przyjaciół; nawet jeśli nigdy nie dojdziemy do wspólnych wniosków, nadal możemy dojść wspólnie do Tego, który nas powołał, do Jezusa Chrystusa.
teksty powiązane
Gdybym był Bogiem…
14 listopada, 2024
Dlaczego nie wystarczają mi odpowiedzi religijne? Wyznania Sensoholika (2)
21 czerwca, 2025