Inne owce
Niedawno sobie przypomniałem, iż gdy byłem (prawdopodobnie) w trzeciej klasie szkoły podstawowej nasza uczniowska społeczność podzieliła się na dwie grupy skoncentrowane wokół dwóch koleżanek, mianowicie: Kasi oraz Oli. Nie wiadomo (przynajmniej ja nie wiem) dlaczego te dwie grupy powstały… być może była jakaś uzasadniona geneza. Niemniej jednak kiedy dołączyłem do grupy Kasi (bo mi się bardziej podobała) nie miałem pojęcia co faktycznie stało za tym podziałem, jakie przyczyny, wartości czy cele… Po prostu jedni dokuczali drugim, obgadywali i siedzieli razem w autobusie na wycieczkach szkolnych. Sytuacja niczym żywcem wyjęta z jakiegoś eksperymentu psychologicznego, w którym dowodzi się, iż wystarczy podzielić arbitralnie jakąś społeczność, aby zaobserwować wzajemną wrogość, niechęć czy to, co dzisiaj nazwalibyśmy hejtem.
Jezus i Jego owce
Ostatnio przygotowałem homilię na temat niżej przytoczonych słów Jezusa:
Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz
Moim słuchaczom zadałem pytanie: Jakie pytanie należy zadać sobie, aby zrozumieć istotę tego tekstu? To znaczy, gdybyście wy teraz stali tu gdzie ja to jakie pytanie zadalibyście swoim słuchaczom? Oto propozycje, które usłyszałem (i które nota bene przewidziałem, że się pojawią):
- Kim są te owce?
- Gdzie jest ta inna owczarnia?
- Czym jest owczarnia?
Jednak ja postawiłbym zupełnie inne pytanie: Do kogo Jezus mówi te słowa?
Pierwsze owce
Lubię nauczanie Jezusa między innymi dlatego, że jest radykalne i szokujące. Co jest szokującego lub radykalnego w przytoczonym wyżej fragmencie Ewangelii św. Jana? Mianowicie to, że Jezus te słowa wypowiada do Żydów – narodu wybranego, który posiadał pisma prorockie (nasz Stary Testament), obietnicę przyjścia Mesjasza, prawo Boże, narodu, który modlił się do Jedynego Boga-Stwórcy. Co więcej Jezus mówi te słowa do swoich uczniów, do tych, którzy pozostawili swoje dotychczasowe życie i oddali się nauce Mistrza.
To właśnie im Jezus mówi, że ma też inne owce, to znaczy, że nie tylko oni są jego wybranym ludem! Dla uczniów żydowskiego rabina słowa te musiały być zarówno radykalne, jak i szokujące.
Fałszywa alternatywa
Fałszywa alternatywa to błąd logiczny, który polega na tym, że rozważa się tylko pomiędzy dwoma opcjami, podczas, gdy żadna z nich nie jest prawdziwa, oto dwa przykłady:
- Czy przestałeś już okradać swoich rodziców? Odpowiedz tak lub nie.
- Albo będzie padał deszcz, albo będzie świecić Słońce.
Taką właśnie fałszywą alternatywą wydaje się założenie, że jeśli my mamy rację, to każdy kto twierdzi inaczej jej nie ma… jeśli nasz Kościół czy religia jest prawdziwa, to wszyscy inni są w błędzie… jeżeli my jesteśmy dziećmi Boga, to pozostali nie są… Z takim właśnie myśleniem walczył Jezus, a nawet nie tylko ponieważ w różnych częściach Biblii możemy znaleźć podobne przesłanki uzasadniające myślenie inkluzywne, a nie ekskluzywne!
Biblijny inkluzywizm religijny
Przedstawiam poniżej teksty biblijne (z moim krótkim komentarzem), które wskazują, że zarówno nauczanie Jezusa, jak i autorów biblijnych nie wiąże ze sobą idei wybranego narodu z ekskluzywizmem religijnym, czyli zjawiskiem wykluczenia ludzi inaczej wierzących (lub niewierzących) z grona dzieci Bożych.
I głosem potężnym tak zawołał: «Upadł, upadł Babilon – stolica. I stała się siedliskiem demonów (…) I usłyszałem inny głos z nieba mówiący: «Ludu mój, wyjdźcie z niej, byście nie mieli udziału w jej grzechach i żadnej z jej plag nie ponieśli (…) – (Ap 18,2.4).
Denominacje, które rozwinęły teologię apokaliptyczną bardzo często ulegają pokusie ekskluzywizmu, tak aby samym sobie przypisać jedynozbawczość. Jest to mechanizm psychologiczny, który ma za zadanie rekompensatę wykluczenia społecznego, jakiego doświadczają wyznawcy. Skoro nas wykluczają i wyśmiewają, to my wykluczmy ich ze zbawienia – nie mówię, że wierzący robią to świadomie, ale bardzo często obserwuję właśnie takie rozumowanie. Jak widzimy, Apokalipsa św. Jana wskazuje, że lud Boży jest również w stolicy demonów (i otrzymuje wezwanie do opuszczenia jej, aby nie doświadczyć sądu Bożego).
Wtedy Piotr przemówił w dłuższym wywodzie: «Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie – (Dz 10,34.35).
Kwestia przyłączenia pogan, którzy uwierzyli w Jezusa była problemem osiowym problemów organizacyjnych, ale i teologicznych wspólnoty pierwszego Kościoła chrześcijańskiego. Kluczową rolę odegrał tu św. Paweł z Tarsu uważany niejednokrotnie (poniekąd słusznie) za założyciela chrześcijaństwa. Niemniej jednak wyżej wskazany fragment Dziejów Apostolskich wyraża myśl inkluzywną ustami św. Piotra, a warto zauważyć, że tekstualne “w każdym narodzie” moglibyśmy dzisiaj przełożyć na “w każdym kościele”.
Czyż nie jesteście dla Mnie jak Kuszyci wy, synowie Izraela? – wyrocznia Pana. Czyż Izraela nie wyprowadziłem z ziemi egipskiej jak Filistynów z Kaftor, a z Kir – Aramejczyków? – (Am 9,7).
Tekst ten – gdy przeczytałem go kilka lat temu – wywarł na mnie przeogromne wrażenie. Gdzie jak gdzie, ale nie spodziewałbym się myśli inkluzywnej w Starym Testamencie, który skoncentrowany jest na idei narodu wybranego oraz czystości etnicznej jakiej mieli co do zasady przestrzegać Izraelici (a później Żydzi). Widzimy jednak, że prorok Amos ujawnia przed nami coś, co w zasadzie nie jest opisane w żadnym innym miejscu Biblii, mianowicie opatrznościowe działanie Boga wśród ludów pogańskich (nawet wśród wrogów Izraela) w sposób analogiczny do historii wyzwolenia Izraelitów z Egiptu! Czy nie jest to najmocniejszy dowód (najbardziej wyrazisty) tego, iż Boże działanie, miłość i akceptacja nie jest wyznaczona lub ograniczona przez to, co nazywamy “Kościołem”.
A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych – (Mt 5,44.45).
Jezus bezkompromisowo wskazuje etyczny imperatyw miłości nieprzyjaciół powołując się na postawę samego Boga. To znaczy, jeśli chcemy nazywać się dziećmi Boga (synami i córkami) powinniśmy postępować w zgodzie z Jego wartościami. Skoro Bóg błogosławi niesprawiedliwym, to czy my tym bardziej nie powinniśmy tak samo traktować tych, którzy różnią się od nas sposobem interpretowania Biblii, postrzegania Boga czy w ogóle świata?
Wtedy Jan rzekł do Niego: «Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami». Lecz Jezus odrzekł: «Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami. Kto wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody.
I w końcu widzimy, że sam fakt, iż ktoś nie jest z nami nie oznacza jednoznacznie, że nie jest z Bogiem. Mamy tendencję do wyróżniania, dzielenia a następnie wartościowania ludzi wedle reguły: JA – TY; a w przypadku społeczności religijnych czy orientacji światopoglądowych: MY – WY. Jezus jednak uczy Jana, że jest jeszcze trzecia opcja, która przełamuje fałszywą alternatywę (albo my, albo wy), mianowicie: MY – MY.
Jeśli Jezus ma swoje owce w naszej owczarni oraz w innej owczarni, a my jesteśmy Jego to znaczy również, że te owce w innej owczarni są niejako nami nawet jeśli aktualnie tego nie widzimy; zgodnie jednak z zapowiedzią Chrystusa: BĘDZIE JEDNA OWCZARNIA! Jest to więc tylko kwestia czasu.
Czy więc warto dzisiaj krytykować, osądzać i poniżać inne owce Jezusa? Czy warto dla podbudowania własnej wartości i rekompensaty własnego wykluczenia społecznego wykluczać innych? Czy na pewno chcemy podjąć się zadania Kto jest, a kto nie jest owcą Jezusa?