Dlaczego chrześcijaństwo nie działa

Dlaczego chrześcijaństwo nie działa: Wprowadzenie (1/9)

Stawiam prostą tezę: chrześcijaństwo nie działa. 

Co mam na myśli? 

Po pierwsze to zaznaczę tylko, że nie jestem pierwszym, który zwraca uwagę na ten problem, jest za mną cała historia zewnętrznej i wewnętrznej krytyki chrześcijaństwa, tym bardziej w ostatnich dekadach, czy w ogóle w wieku XX. 

Po drugie nie mam na myśli krytyki totalnej. Nie mówię tego, że chrześcijaństwo jest złe, wiara w nauczyciela z I wieku naszej ery nie ma sensu, albo (co gorsza) że nauka zastąpiła wiarę w Boga. 

Po trzecie nie uważam, że chrześcijaństwo nie może działać. Może i to właśnie jest cel tej serii wpisów – ukazać problem i potencjalne rozwiązanie problemu chrześcijaństwa w XXI wieku.

Skąd zainteresowanie tematem? Czy nie lepiej odciąć się od czegoś co nie działa? Tak pewnie powiedzą wszyscy zrezygnowani Kościołem, instytucjonalizmem, formalizmem i tradycjonalistycznym zabobonem.

Albo czy nie lepiej nie krytykować własnej religii i nie ***ć do własnego gniazda? Tak pewnie powiedzą konserwatyści religijni, fundamentaliści i fanatycy, wszyscy święcie przekonani i nieświęcie przekonujący.

Jednak polaryzacja społeczna, dychotomia myślenia, czarno-biała perspektywa, wartościowanie zero-jedynkowe – nic z tych rzeczy nie wydarzy się na tym blogu. Jeśli kogoś to podnieca to proszę sobie robić dobrze bez mojego udziału. 

Jako, że wychowałem się w rodzinie wierzącej i praktykującej religijnie, chrześcijaństwo jest ważnym elementem mojego życia, dlatego nie mogę być obojętny wobec tej religii. Nie krytykować w ogóle i udawać, że wszystko jest dobrze – nie potrafię, musiałbym zakłamać nie tylko Czytelniczki i Czytelników, ale również samego siebie. 

Jako że jednym z celów mojego rozwoju osobistego jest dążenie do integracji wewnętrznej, czy integralności, nie zamierzam ani zgadzać się z tym, co jest złe, ani wylewać dziecka z kąpielą. 

Dlatego zrobię to, na czym znam się najlepiej – dokonam krytyki chrześcijaństwa w jego najpowszechniejszej formie występowania, włączając w to mniej powszechną formułę, jaką jest religijność protestancka typu ewangelicznego. 

Nie chodzi mi jednak o krytykanctwo, o którym już kiedyś wspominałem. Pod pojęciem krytyki kryje się tak naprawdę analiza, a więc ukażę słabe i mocne strony, zagrożenia i szanse, a także w końcu własną drogę transformacji rozumienia tego czym jest dla mnie chrześcijaństwo. 

Zapraszam do śledzenia tej serii. W następnym wpisie omówię symptomy, czy też objawy, które moim zdaniem świadczą o tym, że chrześcijaństwo tak jak teraz wygląda po prostu nie działa.

2 komentarze

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *